Wycieczka do Krakowa

 

 

 

 

 

W dniu 19 marca 2009r. odbyła się wycieczka klas 3A i 3Tm do Krakowa, a jej głównym celem był spektakl pt. "Okno na parlament" w Teatrze Bagatela.
Zanim jednak ten cel został osiągnięty, obie klasy zwiedziły jeszcze kilka bardzo ciekawych miejsc.
Zobacz zdjęcia...

Najpierw swe kroki skierowaliśmy do Mangghy, czyli Muzeum Sztuki
i Techniki Japońskiej. Oczywiście, jeśli ktoś bardzo nie lubi kultury wschodniej, to pewnie się tam odrobinę nudził, ale całej reszcie to miejsce się spodobało.
Po przybyciu do Mangghy musieliśmy nieco poczekać (niestety tak bywa na każdej wycieczce..), ale potem już było ciekawiej. Obejrzeliśmy najpierw prezentację multimedialną o Japonii, podczas której byliśmy pod wrażeniem japońskich nazw własnych typu "siusiu".
Zwiedziliśmy też wystawę poświęconą ceremonii parzenia herbaty i teraz przynajmniej wiemy: w czym się prawdziwą herbatę parzy, w czym się ją pije i jaki strój na sobie trzeba mieć, żeby herbata smakowała jak należy.
Były również zajęcia z kaligrafii, czyli malowania japońskich znaków. Niektórym z nas naprawdę doskonale to wychodziło i robili to tak, jakby umieli to robić od zawsze.
Na koniec było coś dla smakoszy, czyli sushi. Nie ukrywam, że nie wszystkim to smakowało, ale dało się zjeść. Najgorsze było złapanie tej potrawy pałeczkami, którymi nie każdy umiał się posługiwać. Jeśli komuś sushi nie zasmakowało, to mógł sobie poprawić smak pijąc japońską herbatę, a były aż dwa rodzaje tego orientalnego trunku do wyboru.

Kolejnym punktem programu była wizyta w Muzeum Czartoryskich. Zbiory zgromadzone
w tym muzeum były naprawdę ciekawe. Epoki, z jakich były niektóre przedmioty, sięgały aż wczesnego średniowiecza i już samo to wzbudzało szacunek dla tak cennych eksponatów.
Największym hitem muzeum był obraz Leonarda da Vinci "Dama z gronostajem", chociaż przed zwiedzaniem wszystkim nam się wydawało, że obraz ten jest w rzeczywistości nieco większy.

A wieczorem wszyscy poszliśmy do Teatru Bagatela na tak długo wyczekiwany spektakl.
"Okno na parlament" to strasznie zagmatwana historia angielskiego polityka, zamieszanego w śmierć detektywa, który tak naprawdę nie umarł, ale przez to, że uderzył się w głowę śledząc owego polityka, stracił przytomność, a następnie pamięć (mówiłem, że zagmatwane :) ).
Ogólnie przedstawienie bardzo się nam podobało. Jak to mówią - "dla każdego coś dobrego": panowie byli zachwyceni rudą kocicą w czerwonym prześwitującym kostiumie, a panie oklaskiwały łysego, śmiesznie chodzącego kibola, który pod koniec sztuki wyszedł na scenę
w samym ręczniku, a jakby tego było mało, ręcznik ten mu spadł pokazując co nieco....
Jeśli ktoś lubi obejrzeć dobrą komedię na żywo, to szczerze polecam tę sztukę ze względu na fabułę i dużą dawkę humoru. (więcej na temat samej sztuki - kliknij tutaj)

I chociaż w drodze powrotnej rozegrała się walka płci o miejsce w autokarze, to wszyscy wrócili do Czechowic-Dziedzic cali i zdrowi, a przede wszystkim ogromnie zadowoleni z tak udanej wycieczki.